Chyba większość kierowców wie, jakie trudne warunki panowały na drogach publicznych 3 stycznia po południu i wieczorem przez długi czas, niezależnie od tego, kto jest zarządcą. Padający śnieg, dodatkowo był nawiewany na jezdnię z pól przez silny wiatr i przymarzał do asfaltu. Na jezdni powstała ślizgawka, a opady nie ułatwiały podróżowania. Zaskoczeni zimą zostali nie tylko kierowcy, ale też zarządcy dróg, którzy dbają o ich utrzymanie. Piasek z lopóźnieniem pojawił się na szosach, w newralgicznych miejscach.
Zawodnik stracil przytomność podczas treningu na hali sportowej
W tym czasie na hali sportowej pod namiotem, która znajduje się przy szkole podstawowej w Borku Wlkp., trenowali oldboje z miejscowego klubu piłki nożnej Wisła Borek. Podczas gry jeden z zawodników osunął się na ziemię ze względu na nagłe zatrzymanie krążenia. Wezwano na pomoc zespół ratownictwa medycznego. Stacjonującej w Borku karetki pogotowia nie było na miejscu, więc należało tam zadysponować ratowników medycznych z innego miasta, chociażby z Gostynia. Przyjazd wydłużył się ze względu na fatalną aurę i oblodzone szosy. O pomoc zostali poproszeni strażacy z miejscowej jednostki OSP.Jednak koledzy 51-letniego mężczyzny, który stracił przytomność, postanowili działać jak najszybciej.
Koledzy wzięli sprawy w swoje ręce. Użyli sprzętu AED
Trener Tomasz Gawroński pobiegł po ogólnodostępny defibrylator zawieszony na zewnętrznej ścianie, przy głównym wejściu do szkoły - RELACJA TUTAJ. Sprzęt okazał się niezastąpiony.
Wiedziałem gdzie na zewnątrz jest urządzenie AED, ponieważ pracuję w szkole. Widziałem co trzeba zrobić, gdyż mieliśmy szkolenia z zakresu użycia. Kiedy zastosowaliśmy defibrylator, akcja serca u grającego z nami zawodnika wróciła - relacjonuje trener Tomasz Garoński.
Po akcji reanimacyjnej podjętej przez zespół trenujących kolegów, z użyciem defibrylatora, 51-letniemu mieszkańcowi Borku udało się przywrócić akcję serca i oddech. Z wezwanych na pomoc służb najwcześniej na halę sportową dotarli druhowie z OSP w Borku Wielkopolskim i to w ich ręce trafił chory mężczyzna.
Prezes OSP w Borku Wielkopolskim docenia działania zawodników
- Ze względu na trudne warunki drogowe, przyjazd karetki się wydłużył. Kiedy dojechaliśmy do nieprzytomnego, podpięte były już elektrody, AED było w użyciu. Jako strażacy-ratownicy przejęliśmy funkcję uciskania klatki piersiowej, po kilku minutach podstawowe czynności życiowe u mężczyzny wróciły, jednak uważam, że użycie defibrylatora uratowało mu życie - mówi Hubert Kuliński prezes jednostki OSP w Borku Wlkp., który był na miejscu.
Z dużym szacunkiem odnosi się do decyzji trenujących w hali oldbojów, chwali podjętą natychmiast akcję.
Działania zespołu ludzi, którzy tam trenowali są godne pochwały i cały szacunek dla nich. hali Natychmiast pospieszyli z pomocą, rozpoczęli reanimację. Pobiegli po ogólnodostępny defibrylator i nie zawahali się go użyć - zwraca uwagę prezes OSP w Borku.
Nie wiadomo jeszcze, jaka jest ostateczna diagnoza związana ze zdrowiem 51-letniego oldboja Wisły Borek.
Dopiero się okaże. Dzięki Bogu, że wyjechał z treningu przytomny. To mój bardzo dobry kolega, znam go od dziecka i ciężko mi cokolwiek mówić - relacjonuje trener Tomasz Garoński. - Zobaczmy, jakie będą dalsze koleje losu, ale mam nadzieję, że wszystko dobrze się zakończy i kolega szybko odzyska zdrowie - dodaje.
Strażacy-ochotnicy z Borku Wielkopolskiego działali na drogach
Wyjazd na pomoc do nieprzytomnego mężczyzny, który grał w hali sportowej nie był jedyną interwencją druhów w piatkowy wieczór z jednostki OSP w Borku Wlkp. W związku z trudnymi warunkami, jakie panowały na szosach, w piątek wieczorem interweniowali kilka razy. Pierwsze zgłoszenie około godziny 18.30 dotyczyło auta osobowego, które wpadło do rowu na skrzyżowaniu DK12 i DW437. Samochód wyjeżdżał z drogi wojewódzkiej prowadzącej do Koszkowa.
Ze względu na fatalne warunki na drodze, wypadł z jezdni, osunął się przodem do rowu, tył auta wystawał na DK12. Kolejny samochód miał takie samo zdarzenie - mówi dh Hubert Kuliński, biorący udział w akcji.
Na łuku drogi biegnącej przed remizą OSP w Borku Wielkopolskim, co chwilę auta wypadały na pobocze, osuwały się do rowu. Ochotnicy z jednostki wypychali 4 samochody po powrocie z działań na DW12.
Zadzwoniłem po piaskarkę, żeby zadbać o bezpieczeństwo na drogach. Reakcja była bardzo szybka, kiedy maszyna się zjawiła, posypywała piaskiem newralgiczny zakręt i skrzyżowanie przy markecie Dino w Borku - uzupełnia prezes OSP w Borku Wlkp.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.