Do wstrząsającego incydentu doszło 19 stycznia w Costessey, w posiadłości przy Allan Bedford Crescent. Po wezwaniu na numer alarmowy 999 policjanci włamali się do domu, w którym znaleźli zwłoki 45-letniego Bartłomieja K., inżyniera pochodzącego z Gostynia oraz dwóch dziewczynek - jego córek w wieku 12 i 7 lat.
Kobieta, której ciało znaleziono w Costessey, prawdopodobnie pomagała w domu
Znaleziono też ciało 36-letniej kobiety, która była spokrewniona z rodziną, ale nie była żoną Bartłomieja K. Najprawdopodobniej była to jego szwagierka.
To przypuszczenia brytyjskich detektywów z zespołu dochodzeniowego Norfolk i Suffolk, którzy prowadzą śledztwo. Po wstępnych czynnościach na terenie posiadłości, policja podała, że „zaangażowana w sprawę kobieta odwiedzała posiadłość i nie mieszkała na miejscu”. Okoliczni mieszkańcy mieli wskazywać, że pomagała mężczyźnie, który zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi – ROZPISALIŚMY SIĘ O TYM TUTAJ.
Ciała znalezione w domu w Costessey (w pobliżu Norwich) miały obrażenia. W niedzielę, 21 stycznia 2024 r., odbyła się sekcja zwłok osób dorosłych. Okazało się, że zmarli w wyniku ran zadanych ostrym narzędziem.
Z komunikatu brytyjskiej policji wynika, że 36-letnia kobieta zginęła w wyniku kilku ran kłutych szyi, natomiast 45-letni mężczyzna zmarł od jednej rany kłutej szyi.
Innych osób w związku z incydentem policja nie poszukuje
Już w sobotę wieczorem, po dochodzeniu na szeroką skalę, detektywi potwierdzili, że nie szukają nikogo innego w związku z tragicznym incydentem.
- Po najnowszym rozwoju sytuacji jesteśmy przekonani, że nikt inny nie był zamieszany w ten incydent – powiedział nadinspektor Chris Burgess główny detektyw, który kieruje dochodzeniem. - Te najnowsze informacje tylko pogłębią niepokój i szok odczuwany przez członków lokalnej społeczności, dlatego od samego początku byliśmy zdeterminowani przeprowadzić szczegółowe i metodyczne dochodzenie, aby upewnić się, że w pełni rozumiemy, jak doszło do tego zdarzenia – dodał.
Brytyjska policja z hrabstwa Norfolk, w domu w Costessey pojawiła się 19 stycznia, około godz. 7.15, zaledwie kilkanaście minut po wezwaniu, jakie otrzymała na numer alarmowy. Dzwonił sąsiad. Jednak funkcjonariusze przyznali, że tego ranka nie był to pierwszy telefon alarmowy z tej posiadłości.
Bartłomiej K. przed tragedią sam próbował wezwać pomoc. Zadzwonił na policję w piątek, około godz. 6.00 rano, ale te sygnały zignorowano. Policja zareagowała dopiero na ponowny telefon. W tej spraie zagadkową kwestią, o której również piszą brytyjskie media, pozostaje wątek pochodzącej z Tajlandii żony Bartłomieja K., której sąsiedzi w Costessey nie widzieli od kilku miesięcy.
źródło onet.pl, www.norfolk.police.uk
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.