Czterech amatorskich kajakarzy-seniorów zakończyło swoją 19-dniową wyprawę z Gnojna na granicy białoruskiej do Kostrzyna nad Odrą. Przepłynęli 820 km, wspierając zbiórkę na leczenie i rehabilitację Niny i Mai.
Niekiedy było trudno, czasem przerażająco, gdy piorun uderzył tuż przed kajakiem lub gdy w nocy ktoś chodził w okolicy naszego biwaku - mówi Marek Śmigaj, jeden z kajakarzy. - Jednak byliśmy bardzo zdeterminowani. Nasz cel został zrealizowany - Polska wszerz została przepłynięta, a to wszystko w bardzo ważnej sprawie - dodaję
Podczas wyprawy zorganizowano zbiórkę na leczenie i rehabilitację Niny i Mai. Mimo że wyprawa się zakończyła, zbiórka nadal trwa.
Meta wyprawy kajakowej została osiągnięta. Cel zbiórki, jakim jest 40 tys. złotych, jeszcze nie, dlatego nieustannie prosimy o wsparcie - mówi Marek Śmigaj.
Trudna walka Niny i Mai o zdrowie i normalne życie
Dziewczynki, dla których organizowana jest akcja „Polska wszerz”, walczą o sprawność. Pomimo różnych schorzeń, obie potrzebują kosztownej rehabilitacji i specjalistycznego leczenia. Pierwsza z dziewczynek - Maja, cierpi na rzadką chorobę, hemimelię strzałkową. Dzięki determinacji rodziców uniknęła amputacji nóg, ale wciąż wymaga bardzo kosztownych operacji, które muszą być przeprowadzane co dwa lata, aż do jej 16. roku życia.
Cudem uniknęła amputacji nóżek. Nóżki nie są wykształcone, a kości strzałkowe nie rosną, dlatego lekarze zaraz po porodzie sugerowali amputację. Walczyliśmy do samego końca, szukaliśmy innych lekarzy, innych opinii. Udało się! Dziś Maja, mimo niewykształconych stópek, chodzi z pomocą ortez. Jednak to nie koniec - przed nami operacje, kosztowne leczenie i rehabilitacja - mówi mama Mai, Danuta Kujawa.
ŹRÓDŁO: Archiwum rodziców
Druga z dziewczynek - Nina, cierpi na mózgowe porażenie dziecięce i wrodzoną wadę kręgosłupa. Pomimo intensywnej rehabilitacji, w wieku siedmiu lat wciąż nie chodzi samodzielnie.
Regularnie musimy realizować szereg zajęć wspierających rozwój córki. To nie tylko rehabilitacja ruchowa, ale mnóstwo zajęć i wizyt u specjalistów. Nina korzysta z zajęć neurologopedycznych, zajęć SI, hipoterapii, rehabilitacji wzroku czy terapii ręki. Cały tydzień jest solidnie wypełniony, a wszystko po to, by ułatwić jej funkcjonowanie - informuje mama Niny, Natalia Kozanecka.
ŹRÓDŁO: Archiwum rodziców
Kajakarze pomogli znaleźć psu nowy dom
Podczas wyprawy kajakowej, której celem była zbiórka funduszy dla Niny i Mai, kajakarze oraz pies jednego z nich, Wentyl, natknęli się na bezdomnego czworonoga.
Mały czarny kundelek, którego zauważyłem w zaroślach, bardzo piszczał, skomlał, ale jednocześnie merdał ogonem i koniecznie chciał się do mnie dostać. Podpłynąłem z Wentylem pod prąd i udało mi się zbliżyć do pieska, który od razu wskoczył na kajak i przytulił się do mnie łebkiem. Oniemiałem. Zrozumiałem, że pies nie ma właściciela i jest bardzo przestraszony. Bardzo chciałem się nim zaopiekować, jednak płynięcie w kajaku z dwoma psami byłoby niemożliwe - opowiada w emocjach Marek Śmigaj.
Marek chciał przygarnąć psa, ale podróż z dwoma zwierzętami na kajaku nie wchodziła w rachubę. Zadzwonił więc do sołtysa pobliskiego Kłopotowa, który szybko znalazł kundelkowi nowy dom u bliskiej rodziny. Dzięki temu wyprawa nie tylko wspierała leczenie dziewczynek, ale także uratowała życie czworonoga.
ŹRÓDŁO: Archiwum rodziców
To była niesamowita historia, która wzbudziła we mnie wiele emocji. Cieszę się, że wyprawa "Polska wszerz" przyczyniła się nie tylko do wsparcia finansowego dwóch dziewczynek, ale także pozwoliła uratować czworonoga - mówi kajakarz.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Nie spał dwie noce i przebiegł 240 kilometrów. Mikołaj Jakrzewski w Biegu 7 szczytów [ZDJĘCIA]
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.