Wielkopolska. Nastolatek z Jarocina zjechał ze schodów na rowerze. Niestety nie udało mu się wylądować bezwypadkowo. Na filmie widać, jak z impetem uderza w asfalt i krzyczy z bólu. Co mogło się stać? Specjaliści ostrzegają.
Do mediów społecznościowych trafiło nagranie, na którym widać młodego chłopaka, który... decyduje się na zjazd rowerem z samej góry kładki dla pieszych przy jarocńskim dworcu.
Samo zdarzenie, a w zasadzie jego skutki, wyglądają dramatycznie. Chłopak zwija się z bólu.
Niebezpieczne zdarzenie miało miejsce pod koniec listopada na dworcu PKP w Jarocinie, a dokładniej na schodach prowadzących na stację kolejową. Swoich sił spróbował tam amator Street MTB.
Na czym polega Street MTB?
Jest to odmiana stylu jazdy na rowerach górskich po mieście. Polega na kreatywnym wykorzystaniu infrastruktury miejskiej poprzez wykonywanie trików na różnych przeszkodach, np. ławkach, schodach, murkach itp.
Na załączonym materiale wideo [ZOBACZ NA DOLE] widać, że śmiałek nie ma wiele wspólnego z tym ekstremalnym sportem. Co prawda pierwsze kilkanaście schodów udało mu się pokonać, ale już prawie na samym dole stracił panowanie nad jednośladem i zaliczył bolesny upadek.
- Widzę, że wyobraźnia młodych nie zna granic. Kiedyś, jak byłem młody także myślałem, żeby zostać kaskaderem. Niestety druga strona medalu oprócz sławy, wiąże się z licznymi kontuzjami. Mamy tu znakomity przykład płytkiej wyobraźni i napływu hormonów, a także sztuki popisania się przed kolegami - twierdzi Adrian Antkowiak, ratownik medyczny z Szpitala Powiatowego w Jarocinie.
Nie wiemy jednak, czy zjazd był tylko na potrzeby popisania się przed znajomymi czy był to pierwszy (nieudany) krok młodego mężczyzny w przygodzie z MTB. Dużo wskazuje, że był to jednak nieprzemyślany wyczyn, mogący zakończyć się dla chłopaka tragicznie. Specjaliści apelują - NIE powtarzajcie tego.
ZOBACZ WIDEO ZE ZJAZDU PONIŻEJ
Na filmie widać, że nastolatek nie miał na sobie żadnych ochraniaczy na kończyny, a nawet kasku. Nie zabezpieczył też terenu przed osobami trzecimi. Było to bardzo nierozsądne i lekkomyślne działanie, mogące zakończyć się tragicznie dla samego rowerzysty oraz dla przypadkowych przechodniów.
- Najmniejszym z możliwych znamion takiego upadku to otarcia kończyn, stłuczenia okolic ciała, a na pewno głowy. Niewykluczone w tym wypadku mógł być też wstrząs mózgowy, który zapewne ujawnił się po kilku do kilkudziesięciu minut później. Cały taki zjazd mógł też skończyć się poważnymi złamaniami kończyn górnych, na który zapewne nasz miłośnik mocnych wrażeń upadł, gdyż naturalnym odruchem w takim wypadku jest wyhamowanie upadku za pomocą dłoni - mówi Adrian Antkowiak.
- W takim przypadku cała siła, tutaj widać nie mała, rozkłada się na kończynie i kończy na obojczyku. Zazwyczaj ten ostatni nie wytrzymuje i można porównać taki uraz do eksplozji tej kości. Zwichnięcie barku także jest możliwe - dodaje ratownik medyczny z Jarocina.
Z informacji Adriana Antkowiaka wiemy, ze żaden pacjent po takim wypadku nie trafił w ostatnich dniach do jarocińskiego SOR-u więc możliwe, że nastolatek tym razem miał wielkie szczęście.