O sprawie poinformowali redakcję gostynska.pl anonimowi wędkarze, którzy na zatrważające znalezisko natknęli się w niedzielę, 27 listopada 2022 roku. Widok, jaki zastali na znajdującycm się w lesie około 3-hektarowym zbiorniku wodnym był bardzo smutny: wyschnięty staw, a pośrodku "morze" martwych ryb. Lub nie do końca martwych.
- Niektóre jeszcze żyją. Gdybym miał kalosze... - słychać głos zasmuconej osoby, która na filmie przesłanym do naszej redakcji obserwuje tragedię zwierząt.
DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD MATERIAŁEM FILMOWYM ↓
W powiecie gostyńskim odkryto kilka ton martwych ryb
W Żytowiecku (gmina Poniec) najprawdopodobniej padło kilka ton ryb, m.in. karasia, karpia czy amura. Taką sytuacją zaskoczony jest Stanisław Machowski, sołtys wsi, który przyznaje, że 1,5 miesiąca temu odwiedził staw i choć lustro wody zmniejszało się praktycznie na jego oczach, nie sądził, że w poniedziałek, 28 listopada 2022 roku zastanie tak tragiczny widok.
- Byłem tutaj jeszcze 7 października. Woda sięgała do krzewów, ale jakieś 30 metrów od obrzeży zbiornika już jej brakowało. Głębokość tego stawu przy tamie głównej to 7 metrów, a na poszczególnych obrzeżach to są 3, 4 metry. Teraz niestety została taka „łyżeczka”, w której wszystkie ryby musiały "usnąć", bo nie miały gdzie się pomieścić - tłumaczy S. Machowski.
Jednocześnie wspomina, że bywały lata, w których woda przelewała się przez groblę i zalewała okoliczny las. Po tym jak została ona utwardzona, do zalewania już nie dochodziło. Ostatnio jednak sytuacja dramatycznie się odwróciła i problem zaczął stanowić brak wody w zbiorniku.
„Winowajcę” obecnego stanu rzeczy sołtys widzi tylko jednego: postępującą suszę. A i bobry, w opinii włodarza wsi, „dokładają swoje trzy grosze” do obecnej sytuacji, budując tamy i zmieniając bieg cieków wodnych.
Co z rybami ze stawu w Żytowiecku pod Gostyniem?
Jak słyszmy w Polskim Związku Wędkarskim - koło w Gostyniu, staw w Żytowiecku nie znajduje się pod nadzorem związku. Pierwszy sygnał o zaistniałej sytuacji miał dotrzeć do władz PZW dopiero w poniedziałek, 28 listopada.Prezes Włodzimierz Wojtaszyk, jako wędkarz jest bardzo zmartwiony rozmiarem "klęski" i nie kryje zdziwienia, że nikt nie reagował, gdy wody ubywało w żytowieckim stawie w tak zastraszającym tempie.
- Jeżeli ktoś opiekuje się tym zbiornikiem i rybami, to zaniedbał sprawę na całej linii - uważa. - To jest masa ryb, która potrzebowała kilku lat, żeby urosnąć. Gdy podobna sytuacja miała miejsce na zalewie w Rydzynie, akurat mieliśmy wtedy zawody wędkarskie, to od razu porozmawiałem z kolegami i powiadomiliśmy Zarząd Okręgu PZW w Poznaniu. Przyjechali, ocenili, że sytuacja jest naprawdę krytyczna i został szybko zrobiony interwencyjny odłów. Połowa ryb została odłowiona, żeby nie było takiego zagęszczenia, i druga mogła przeżyć. Tam, co prawda wody nie zeszło ze zbiornika aż tyle, co tutaj, ale zainterweniowano. I ta część ryb, która została, przetrwała - mówi prezes PZW w Gostyniu.
Podkreśla, że Polski Związek Wędkarski nie ma co prawda „zarządu” nad zbiornikiem wodnym w Żytowiecku, ale jego członkowie zawsze, jako miłośnicy wędkarstwa, są gotowi do pomocy. Co nie oznacza, że operacja ratowania ryb byłaby prosta.
- Nie można sobie ich tak beztrosko przewieźć i wypuścić do pierwszego lepszego stawu czy jeziora. Wymagany jest atest higieniczny, czy te ryby są zdrowe. Poza tym w naszej okolicy można to zrobić właściwie tylko do dwóch zbiorników wodnych: Jeziora Łagowskiego i ewentualnie do Jeziora Krzywińskiego. Pozostałe wody są we władaniu Wód Polskich i gdyby PZW zrobiło to ot tak sobie, mogłoby to zakończyć się konfliktem, nawet na gruncie sądowym - dodaje W. Wojtaszyk.
Sprawa została zgłoszona do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Poznaniu.
Stowarzyszenie "Staw Pracowniczy" już nie zarybia zbiornika pod Gostyniem
O komentarz poprosiliśmy również właściciela stawu w Żytowiecku, firmę Top Farms Wielkopolska.
- Bardzo ubolewamy nad sytuacją martwych ryb w wyschniętym stawie w Żytowiecku - czytamy w komunikacie przesłanym przez biura zarządu Top Farms Wielkopolska. - Staw od kilku lat nie jest aktywnie w użytkowaniu stowarzyszenia. Od 2017 roku deficyt opadów i niski stan wód podziemnych powodują obniżenie poziomu wód w zbiornikach naziemnych, takich jak jeziora lub stawy w całej Polsce, a w Wielkopolsce szczególnie, co bardzo nas również jako rolników martwi. Staw w latach wcześniejszych był w użytkowaniu okolicznych wędkarzy w ramach stowarzyszenia "Staw Pracowniczy", jednak kilka lat temu - ze względu na stały deficyt hydrologiczny - wędkarze podjęli działania w celu zabezpieczenia ryb, odławiając wszystkie ryby i przewożąc je na pozostałe użytkowane przez nich stawy, w których poziom wód utrzymuje się stabilniej. Na pozostałych stawach "Staw Pracowniczy" działa w dalszym ciągu dbając o zarybianie i połów ryb w ciągu roku. Od czasu odłowienia i wywozu ryb na bezpieczniejsze w dostęp wody zbiorniki, stawy w Żytowiecku nie są zarybiane, a pozostawiona tablica przy tym zbiorniku jest nieaktualna i powinna zostać zdemontowana, co stowarzyszenie w najbliższych dniach uczyni.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.