reklama

Strażak ciężko zachorował. W jarocińskim szpitalu uratowano mu życie

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Strażak ciężko zachorował. W jarocińskim szpitalu uratowano mu życie - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
5
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Wiadomości35-letni strażak trafił w ciężkim stanie do jarocińskiego szpitala. - Miałem problemy z oddychaniem, zaburzenia równowagi, widzenia i w końcu przerażający bezdech - opowiada Bartosz Porażewski z Jarocina. Nie potrafi znaleźć słów, aby podziękować personelowi szpitala. - Uratowali mi życie - podkreśla
reklama

35-letni Bartosz Porażewski jest zawodowym strażakiem. Pracuje w Państwowej Straży Pożarnej w Jarocinie. Z formacją związany jest od blisko 15 lat. Zaczynał, jak większość strażaków, od wyjazdów na zdarzenia ratunkowe. Przez wiele lat pracował na stanowisku kierowania. Przyjmował zgłoszenia i kierował zastępy do tych, którzy potrzebowali pomocy.

35-latek trafił do szpitala w ciężkim stanie

Teraz to on znalazł się z tej drugiej strony. W roli osoby potrzebującej pilnego ratunku.

- 6 listopada w godzinach popołudniowych poczułem, że coś jest nie tak. Coś dziwnego dzieje się w organizmie. Zacząłem gwałtownie tracić siły. Stan mojego zdrowia pogarszał się z godziny na godzinę. Silny ból głowy, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłem, przytłaczał mnie coraz mocniej, do tego dochodziły problemy z oddychaniem, gwałtowanie narastały zaburzenia równowagi, widzenia i w końcu przerażający bezdech. Czułem, że dzieje się coś bardzo poważnego - opowiada Bartosz Porażewski.

reklama

Około 19.00 żona zawiozła go do szpitala w Jarocinie. Od tego momentu rozpoczęła się dramatyczna walka o życie mężczyzny. Najpierw błyskawicznie zareagował ratownik medyczny. Kiedy tylko usłyszał o problemach z oddychaniem przeprowadził wywiad, po czym bezpośrednio skierował na oddział ratunkowy.

- Jak już byłem na SOR-rze zaczął mi sztywnieć kark, a potem szyja i twarz - przypomina sobie ciężko wzdychając.

Lekarze w Jarocinie rozpoznali ostre śródmiąższowe zapalenie płuc

Personel oddziału podejrzewał u 35-latka zapalenie opon mózgowych. Wykonano szereg badań, w tym punkcję lędźwiową.

reklama

- Wyniki wykazały jednak inną, równie groźną diagnozę - ostre śródmiąższowe zapalenie płuc - dodaje.

- Cały zespół pod kierownictwem ordynatora, prof. dr hab. Jacka Piątka, działał jak najlepiej potrafił i robił co w ich mocy. Kolejne cztery dni były takie naprawdę bardzo ciężkie. Ale udało się... Wielką rolę odegrali także lekarze oddziałowi swoją postawą pokazali prawdziwe oddanie profesji. Dzięki ich wiedzy i determinacji każdy krok terapii był przemyślany i skuteczny - opowiada.

- Ostatecznie jedno płuco udało się uratować. Nie ma większych zmian. Natomiast w prawym są już niestety trwałe zmiany, z którymi będę musiał się zmagać i kontrolować do końca życia - przyznaje Bartosz.

reklama

18 listopada opuścił szpital.

Strażak: „Czuję, się dostałem drugie życie”  

Jest jeszcze słaby, ale cieszy się, że może być wśród najbliższych, którzy dają mu siłę do walki z chorobą.

- Czeka mnie długa rekonwalescencja. Wydolność moich płuc już nigdy nie będzie taka, jak była. Ale dużo zostało zrobione. Nie wiem w jaki sposób za to dziękować - powtarza wdzięczy 35-latek.

Czy czuje, że dostał drugie życie? 

- Oczywiście, że tak. Jestem wdzięczny, że mogę oddychać, bo jak człowiek nie może nabrać powietrza i zaczyna się dusić, to narasta przerażający strach… i pojawiają się pierwsze myśli o najbliższych. Zastanawiałem się, jak oni sobie poradzą i czy jeszcze ich zobaczę. Choć wtedy byłem już półświadomy, to zauważyłem, że z człowieka mimowolnie wypływają takie myśli. Nie chciałbym zostawić najbliższych... (płacz). Kocham ich… i chcę z nimi być i jeszcze wiele przeżyć. W obliczu zagrożenia życia przewartościowuje się postrzeganie świata. To, co wcześniej było dla mnie zwyczajne i codzienne, teraz na powrót stało się upragnione i wyjątkowe. Po takim wydarzeniu człowiek chce jeszcze bardziej zadbać i docenić moich najbliższych - odpowiada bez zastanowienia.

I dodaje:

- Nie wiem, jaka będzie wydolność moich płuc. Będę musiał przejść jeszcze rekonwalescencje i serie badań.

35-latek dziękuje personelowi jarocińskiego szpitala za uratowanie życia      

 Nie potrafi znaleźć słów, aby podziękować tym, którzy walczyli o jego życie i zdrowie.     

 -  Z głębi serca pragnę wyrazić ogromną wdzięczność dla Szpitala Powiatowego w Jarocinie, a szczególnie dla oddziału wewnętrznego, który dosłownie uratował mi życie. Dzięki profesjonalizmowi, zaangażowaniu i trosce zespołu medycznego mogę dzisiaj rozmawiać i patrzeć w przyszłość z nadzieją - dla siebie, mojej kochającej żony i dwójki małych dzieci, które mnie potrzebują - podkreśla łamiącym głosem. 

Prof. dr hab. Jacek Piątek mówi, że ostre śródmiąższowe zapalenie płuc jest ciężką chorobą często o nieznanej przyczynie.

- Objawia się kaszlem, dusznością, gorączka niewydolnością oddechową. Jest bardzo niebezpieczne, bo doprowadza do niewydolności oddechowej i śmierci. Trzy lata temu przyczyną tej choroby był covid. Poza covidem wywołują ją też inne przyczyny wirusowe lub nieznane - tłumaczy ordynator oddziału wewnętrznego jarocińskiego szpitala.

Podkreśla, że część pacjentów z tym rozpoznaniem trafia pod respirator.

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Artykuł pochodzi z portalu jarocinska.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Chcesz przeczytać cały artykuł? Wystarczy, że założysz konto lub zalogujesz sie na już istniejace

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama