Trener pochodzący z Gostynia z męską reprezentacją Norwegii w piłce siatkowej związany jest od 2018 roku. Było to możliwe dzięki współpracy z Tore Aleksandersenem - Norwegiem, w polskiej lidze siatkówki kobiet w BKS Profi Credit Bielsko-Biała. - Tore Aleksandersen w połowie mojego pierwszego sezonu dołączył do sztabu jako pierwszy trener. Razem pracowaliśmy w Bielsku Białej przez półtora roku. Zaproponował mi dalszą współpracę jako trenera i statystyka u niego w kadrze - wyjaśnia Łukasz Marciniak.
Te dwie funkcje: asystenta trenera oraz statystyka drużyny Łukasz Marciniak pełni w narodowej norweskiej drużynie piłki siatkowej do dziś. Dzięki temu gostynianin może rozwijać swoje umiejętności oraz zdobywać doświadczenia na arenie międzynarodowej. Praca wiąże się też z wyjazdami na zgrupowania do Norwegii oraz możliwością zwiedzania Europy podczas spotkań reprezentacyjnych drużyny. Choć młody męski zespół Norwegii znajduje się na 66. miejscu w rankingu światowym, to drużyna perspektywiczna, która dzięki ciężkiej pracy może w przyszłości sporo osiągnąć.
Dla podopiecznych trenera z Gostynia Polska to przyjazny kraj
Norwegowie zaproszeni zostali na Memoriał Huberta Wagnera, który w I połowie lipca odbył się w Tauron Arena w Krakowie.
- To turniej towarzyski, ale bardzo ważny dla Polaków. Hubert Wagner był trenerem, który zdobył medal na igrzyskach olimpijskich. Turniej znajduje się co roku w kalendarzu rozgrywek reprezentacji Polski w piłce siatkowej, jako forma przygotowań do dalszych imprez. Zawsze zapraszane są najlepsze zespoły siatkartskie na świecie takie jak: Brazylia, Francja, Rosja. Ale w tym roku, z powodu pandemii i zmiany plan przygotowań do olimpiady innych zespołów, do Krakowa zaproszono Norwegię, Azerbejdżan i Egipt - wyjaśnia trener światowej klasy zawodników siatkówki, pochodzący z Gostynia.
Norwegowie doświadczyli, jak wygląda gra przed polską publicznością. Zespół zmierzył się z mistrzami świata, najlepszą drużyną. Oprócz tego, że zagrali z Polską, rywalizowali z Azerbejdżanem i Egiptem, ostatecznie zajmując 3. miejsce w turnieju. Dla Norwegów była to szansa na zdobywanie doświadczeń i siatkarskich szlifów. Poczuli, jak wygląda gra przed polskimi kibicami. To powodowało niezapomnianą atmosferę. Szacunek, jakim kibicujący darzyli wszystkie reprezentacje spowodował, że zarówno trener, jak i wszyscy Norwegowie zapamiętają Polskę jako przyjazny kraj.
Międzynarodowy trener siatkówki grał w piłkę nożną?
Asystent trener reprezentacji Norwegii jest rodowitym gostynianinem. Ma 31 lat. Dwa miesiące temu wziął ślub z siatkarką. Obecnie przebywają w Niemczech. Ze sportem związany jest od najmłodszych lat. To jego hobby, z którym związał swoje życie zawodowe. Jako mały chłopiec zaczynał od treningów piłki nożnej. Zawsze jednak chętnie brał udział w szkolnych zawodach siatkarskich. Choć trenerzy namawiali go do zmiany dyscypliny, początkowo nie był chętny do takiego ruchu. Dopiero poważna kontuzja kolana sprawiła, że musiał zrezygnować z gry w piłkę nożną. - Szczęście w nieszczęściu pojawiła się piłka siatkowa i otworzyły się nowe możliwości. Postanowiłem grać w siatkówkę, przede wszystkim dlatego, że nie jest to sport kontaktowy, wiele ruchów jest do rpzewidzenia - mówi. Mimo problemów zdrowotnych w czasach licealnych odniósł kilka sukcesów, w tym udział w Juniorskich Mistrzostwach Polski w Piłkę Siatkową Plażową.
Trener zawodników światowej klasy. Zaczął do... fizjoterapeuty
Po szkole średniej rozpoczął studia na kierunku fizjoterapia. Znajomi śmiali się z niego, że zamiast korzystać z pomocy fizjoterapeutów (kontuzja kolana nie ustępowała), postanowił sam nim zostać. strata Jego głównym celem była praca ze sportowcami.- Takie było moje pierwsze założenie, że pracując jako fizjoterapeuta w klubie będę pomagał spełniać marzenia sportowcom, którzy nabawili się kontuzji, że będę im pomagał wracać do gry - zdradza trener swoje plany. Zdawał sobie sprawę, czym jest kontuzja i ile można przez to stracić. Jako fizjoterapeuta trafił w 2013 r. do pierwszego klubu siatkarskiego – MLKS Roltex Zawisza Sulechów, tutaj zaczęła się jego przygoda.
- Trener do I ligi Marek Mierzwiński szukał fizjoterapeuty, a przy okazji osoby, która może mu pomóc w treningu. Z biegiem czasu dostałem propozycję, żeby uczyć programu statystycznego. Tak wyglądały moje pierwsze kontakty z siatkówką klubową, docelowo jako fizjoterapeuty - opowiada Łukasz Marciniak.
Z zespołem zdobył mistrzostwo pierwszej ligi. Sukcesywnie zdobywając doświadczenie postanowił jednak, że będzie nadal się rozwijał. Zdobywał wiedze na kursach, szkoleniach na trenera i ostatecznie postanowił, że swoje zawodowe życie skieruje w tę stronę.
Przyjaźń z Tore Aleksendersenem pomogła i został międzynarodowym trenerem w siatkówce
Kolejnym etapem w jego życiu była praca statystyka zespołu, a został nim w 2015 r. Wtedy też został jednym z asystentów trenera Mariusza Wiktorowicza w najwyższej klasie rozgrywek kobiecej piłki siatkowej w Polsce, w klubie KS Developer Rzeszów. Rok później zamienił miejsce na BKS Profi Credit Bielsko-Biała, gdzie u boku najpierw Mariusza Wiktorowicza, a potem Tore Aleksandersena, pełnił funkcję statystyka i asystenta trenera.
Znajomość z Tore Aleksendersenem zaowocowała przyjaźnią, ale także kolejną propozycją zawodową. Szczęśliwym dla kariery zawodowej Łukasza Marciniaka okazał się rok 2018. Od tego czasu jest asystentem trenera oraz statystykiem w trenowanej przez Aleksendersena męskiej reprezentacji Norwegii w piłce siatkowej. Oprócz kariery reprezentacyjnej, Łukasz Marciniak kontynuował pracę w klubach. Trzy lata temu trafił po raz pierwszy do Bundesligi – jako drugi trener S.C. Potsdam e.V. Wspólnie z kobiecą drużyną siatkówki wywalczył brązowy medal w lidze. Później wszystko pomyślnie się potoczyło. W kolejnym roku przyszedł czas na funkcję pierwszego trenera. W 2019 roku Łukasz Marciniak objął tę posadę w klubie pierwszej ligi polskiej: KSZO Ostrowiec Świętokrzyski S.A. Niestety, ze względu na problemy finansowe klubu, w trakcie sezonu musiał zmienić miejsce - na Grupa Azoty PWSZ Jedynka Tarnów. Pandemia koronawirusa pokrzyżowała mu jednak plany pracy w polskiej lidze. W 2020 r. powrócił do Bundesligi jako drugi trener zespołu VfB Suhl Lotto Thuringen. W tym klubie z siatkarkami będzie pracował także w najbliższym sezonie.
Trener zawodników światowej klasy prowadzi koczowniczy tryb życia...
Przyznaje, że zajęty jest 24 godziny na dobę. Czy zawód trenera jest trudny?
- Przede wszystkim należy wzbudzić zaufanie i obdarzyć nim ludzi. Wiedza się obroni, jeśli zawodniczki czy zawodnicy zauważą, że trener ma pomysł na grę, że jest empatyczny, kompromisowy i można z nim znaleźć wspólny język - mówi Łukasz Marciniak.
Zauważa, że trzeba też poznać każdego zawodnika z osobna, aby wiedzieć z kim się pracuje.
- Dla jednego zawodnika krzyk może być motywujący, u innego sportowca może powodować paraliż i pogorszyć sytuację. Należy stosować podejście psychologicznie - wyjaśnia.
Największa satysfakcją, radością dla trenera i zespołu, którym się opiekuje są zdobyte puchary - to standardowa odpowiedź.
- Jeśli chodzi o mnie, bardzo lubię pracować nad techniką, szlifować ją pokazywać zawodnikom, jak mogą stać się lepsi. I cieszę się, kiedy widzę postępy pod tym kątem, kiedy widzę ich zadowolenie, uśmiechy. Dla mnie jest to duża nagroda. Wiem, że wtedy siatkarki, siatkarze stają się pewniejsi siebie, a tym samym są zdolniejsi do osiągnięcia większych sukcesów - mówi Łukasz Marciniak.
Po ostatnich doświadczeniach może powiedzieć, że praca z drużyną kobiecą i męską w siatkówce jest inna.
- Przede wszystkim podopieczni różnią się mentalnie, różna jest ich wrażliwość. Z kobiecym zespołem trzeba pod tym więcej pracować - wyjaśnia. - To nie tylko odbijanie piłki, przygotowanie fizyczne, programowanie, praca nad techniką i założeniami taktycznymi i po części właśnie praca mentalna, psychologiczna - dodaje.
Praca trenera to też styl życia. Trochę koczowniczy.
- Albo lubi się to zajęcie i się tym żyje, albo nie. Sport to „styl życia”. Bardzo często wygląda to tak, że rok czy dwa mieszkamy w jednym miejscu, a później trzeba zmienić miejsce, w zależności od kontraktu. W sporcie ciężko planować coś długoterminowo - wyjaśnia Łukasz Marciniak.
Nie wie obecnie, gdzie będzie mieszkał za 2 lata. Dwa miesiące temu wziął ślub z siatkarką. Obecnie przebywają w Niemczech.
Łukasz Marciniak z Memoriału Huberta Wagnera w Krakowie przywiózł coś jeszcze - piłkę z podpisami reprezentantów Polski w piłce siatkowej, którzy będą występować na igrzyskach.
- Nikt nie miał z tym problemu. Wystarczyło jedno słowo i wszyscy bez wahania podpisali - mówi trener.
Postanowił przeznaczyć ją na licytację dla Zuzi Suleckiej, chorej na SMA. Ty też możesz pomóc! Akcja rozwija się na facebookowej grupie licytacyjnej ,,Zuzia kontra SMA”. Fani siatkówki będą mogli zdobyć nie tylko piłkę podpisaną przez naszych reprezentantów w przeddzień wylotu na Igrzyska Olimpijskie, ale przy okazji pomóc dziewczynce, która potrzebuje 9 mln zł na najdroższy lek świata.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.