Za czym tęsknią 30-latkowie? Duet Ala Zastary nagrał o tym płytę [WYWIAD]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Ala Zastary

Za czym tęsknią 30-latkowie? Duet Ala Zastary nagrał o tym płytę [WYWIAD] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
5
zdjęć

foto Ala Zastary

reklama
Udostępnij na:
Facebook
KulturaNa wydanym właśnie albumie „3” duet Ala Zastary brzmieniowo powraca do odłożonych do szuflady kompozycji, zaś tekstowo – do lat swobody i beztroski. Spojrzenie za siebie dla muzycznej pary to tylko punkt wyjścia do tego, by skomentować niespokojne „tu i teraz” i zadać pytania o niepewną przyszłość. Wypracowany styl zespołu, obfitujący w chwytliwe melodie, sprawia, że ich najnowsza płyta to spójna opowieść, do której chce się wracać. - To lekkie piosenki o trudnych sprawach – opisują swoją twórczość artyści.
reklama

Alicja Borytan i Jakub Sikora to duet nie tylko na scenie, ale także w życiu. Alicja zaczynała swoją ścieżkę muzyczną od występowania w zespole Blog 27. Jakub to założyciel m.in. grupy Crab Invasion. Oprócz projektu Ala Zastary współtworzyli zespół New People

Teraz wyruszają w trasę koncertową ze swoim najnowszym albumem „3”. Rozmawiamy z zespołem przed wielkopolskimi koncertami w Poznaniu (11.10 – Festiwal Off Opera) i Krotoszynie (18.10 – Leniwiec).

reklama

Rozmowa z Ala Zastary: „Przekroczyliśmy próg 30-stki, pożegnaliśmy dekadę, w której wszystko było ekscytujące i pełne przygód”

Bartosz Grześkowiak: W waszej pierwszej, wydanej osiem lat temu piosence „Pilot”, śpiewasz Alu: Szarobury mętny człowiek, bladosina twarz. Myśli zanim się wypowie, trwa to tysiąc lat. Tonie w melancholii, dzielnie trwa na straży dna. Czeka na kolejkę w lunaparku, widzi raj. O kim napisaliście ten tekst?

Zastary: Nie wiem, czy mogę powiedzieć (śmiech). Gdy powstał, byłem do niego bardzo przekonany i wiedziałem, co chcę zawrzeć w tym utworze. Kiedy pokazałem go Ali, też nie miała co do niego żadnych wątpliwości. 

Ala: Jest sprawnie napisany i dobrze się go śpiewa. 

reklama

Zastary: Myślę teraz, że brzmi jak zapowiedź tego, co wydarzyło się tekstowo na naszej najnowszej płycie. 

Opublikowaliście go mając dwadzieścia parę lat. Zastanawiam się, czy nie nakreśliliście sobie figury, do której odnosicie się przez całą swoją dotychczasową twórczość, a już bardzo wyraźnie na wydanym właśnie albumie „3”.

Zastary: Piszemy o zwykłym życiu. Możliwe, że stąd ten szarobury człowiek. Jednak to nie jest o wyborze życiowym.

Ala: To przestroga, że sami nie chcielibyśmy się tacy stać. 

Zastary: Teraz myślę sobie, że z mojej strony jest w tym jeszcze pewien sentyment – że jest coś pociągającego w zwykłym życiu. Ten też wybija się na naszej najnowszej płycie.

Jednym z dominujących odcieni na albumie „3” jest tęsknota. Jednak nie jesteście monotematyczni. Śpiewacie o tęsknocie za dzieciństwem („Nie ma już powrotu”), kimś, kogo się utraciło („Ciebie brak”), ale też tym, czego nigdy nie było („Będę”). Jesteście osobami, które na co dzień łapie nostalgia?

Ala: Myślę, że tak. Stąd te teksty. 

Zastary: Uważam, że w moim przypadku tęsknota to bardziej trafne słowo niż nostalgia. Nostalgia kojarzy mi się z karmieniem krótkoterminowej potrzeby ponownego przeżycia czegoś, co już się kiedyś przeżyło, wzbudzenia w sobie stanu, który kiedyś dawał dużo silnych emocji. Tęsknota za utraconym życiem, do którego nie ma już powrotu, jest bardziej dojmująca. Ponieważ na co dzień robię wszystko na komputerze, jestem cały czas podpięty do internetu, bodźcowany różnymi – bardziej i mniej istotnymi - informacjami i czuję, jak szybko pędzi ten świat, to samo pisanie tekstów piosenek, kiedy wyłączam telefon, siadam z kartką papieru i długopisem, budzi we mnie tęsknotę za czasem, gdy nie było tych wszystkich urządzeń elektronicznych. Wydaje mi się, że już sam ten proces popycha nasze utwory w tym kierunku. W zależności od tego, do jakiej muzyki powstają teksty - ta tęsknota przybiera różne formy. 

reklama

Nie nagraliście płyty o całym pokoleniu współczesnych 30-latków zanurzonych w nostalgii i tęsknocie? To motywy często wykorzystywane ostatnio w tekstach kultury, ale też marketingu. Zapewne nie bez powodu.

Ala: Całkiem niedawno przekroczyliśmy próg 30-stki, pożegnaliśmy dekadę, w której wszystko było ekscytujące i pełne przygód. To chyba taki wiek, że sięga się pamięcią do minionych lat, zaczynając od dzieciństwa, i myśli o nich z utęsknieniem. 

Zastary: Nie wiem, na ile to jest uniwersalne, a na ile dotyczy naszego pokolenia. Być może z młodszym pokoleniem będzie podobnie, że oni też będą niedługo wracali myślami do tego, co było. Pisząc, ciężko jest wyjść poza doświadczenia swoje oraz swojej generacji i spojrzeć na rzeczywistość obiektywnie.

reklama

Wykonane kilka lat temu w Wielkiej Brytanii badanie pokazało, że aż 40 procent tamtejszych „zetek” tęskni do lat 90., których bezpośrednio nie doświadczyło. 

Zastary: To chyba coś bliskiego tak zwanej duchologii. Ja mając 20 lat miałem tak, że bardzo pociągały mnie lata 80. i 70. Być może był to wpływ starszego brata, który pokazywał mi muzykę z tamtego okresu. To bardzo ciekawe, jak obecni 20-latkowie będą przetwarzali kulturę lat 90., na pewno warto to obserwować. Nawiążę jeszcze do marketingu, o którym wspomniałeś. Znana sieciówka, sprzedająca niezbyt zdrowe jedzenie, wypuściła ostatnio reklamę kanapki, która „wróciła” do jej oferty. Gdy spojrzeć uważnie na to wideo - to nic się w nim nie zgadza. Użyty font to jeden z najbardziej popularnych krojów pisma, kojarzony m.in. z okładkami płyt Beach Boysów. Budzi on pewne nostalgicze skojarzenia, choć sam nie pochodzi z „epoki” tej kanapki. Podobnie z samą kanapką – ona przecież zniknęła z oferty zaledwie kilka lat temu, a nie dekady temu. Całość została pozlepiana z różnych porządków, ale to nie ma znaczenia. Chodzi tylko o to, by wywołać krótkie uczucie nostalgii i sprawić, że wydasz pieniądze. Pod względem marketingowym to strzał w dziesiątkę.

Nie jest tak, że to wszechobecne melancholizowanie, zanurzanie się w nostalgii, to próba ucieczki przed trudną rzeczywistością? 

Zastary: Nie wiem. Czy to, co piszemy jako Ala Zastary jest ucieczkowe? Dla mnie to bardziej zderzanie z faktem, że coś zniknęło na zawsze. Z drugiej strony, niektóre rzeczy związane z naszą przeszłością, będą nam towarzyszyć jeszcze długo, a nawet nas przeżyją. Doświadczam tego gdy wracam do rodzinnego domu – spotykam się z rodzicami i wchodzę do swojego pokoju, który praktycznie nie zmienił się od czasów liceum. To właśnie stamtąd bierze się duża część tęsknoty i smutku, które potem pojawiają się w moich tekstach – z oglądania starych rzeczy, kaset, płyt CD. Ostatnio na przykład archiwizowałem znalezione, nieopisane płyty. Sprawdzanie, co się na nich kryje, czy znajdę tam coś ciekawego, było dla mnie przygodą. Może faktycznie w tym wszystkim jest trochę ucieczki, choć nie do końca wiem, od czego. Na pewno uciekłem w ostatnim czasie od presji na futuryzm, którą sam sobie wcześniej narzuciłem. Zanim zaczęliśmy komponować poprzednia płytę „Potwory”, miałem okres fascynacji futurystycznymi brzmieniami. Sporo takich dźwięków zbierałem i potem budowałem pierwsze szkice na tamten album. Wtedy było to dla mnie bardzo pociągające, ale już mi przeszło.

Tęsknicie czasami za swoimi poprzednimi muzycznymi wcieleniami? 

Ala: Jeśli chodzi o Blog 27 – to był krótki i intensywny okres, który przyniósł mi wiele ważnych doświadczeń, jednak nie tęsknie do niego i cieszę się, że się szybko zakończył. Potem miałam zespół z moimi kolegami ze szkoły, z którym robiliśmy alternatywną, dosyć mroczną muzykę. Najfajniejsze było to, że miałam 20 lat, siedzieliśmy w salce, gdzie mogliśmy po prostu grać w kółko nasze piosenki, nie zwracając uwagi na czas i nie było dla nas niczego ważniejszego. W tamtym czasie słuchałam więcej rockowej, cięższej muzyki. Z Kubą aktualnie piszemy bardziej popowe, jasne piosenki. Cieszę się, że jestem na mojej drodze w miejscu, w którym jestem teraz – z naszym projektem. Czuję, że cały czas się rozwijam i poszerzam swoje horyzonty.  

Nie łapie cię czasami nostalgia na myśl o tym, jak bardzo byłaś z Blog 27 w mainstreamie? 

Ala: Popularność Bloga na tamten moment mnie przerosła, potrzebowałam anonimowości. Do tego zaczęłam interesować się bardziej muzyką alternatywną, więc trochę buntowałam się wobec Blog 27. W obecnym położeniu – oczywiście chciałabym, żebyśmy dotarli z naszą muzyką do jak najszerszego grona odbiorców, może również do tych, którzy słuchali mnie kiedyś.

Zastary: W naszym przypadku nie jest to takie łatwe. I ze względu na muzykę jaką robimy, i przez to, że działamy bardzo DIY-owo - sami, z przyjaciółmi, ale bez ekipy i bez dużych środków na promocję. Sam mainstream też się zmienił. Przemysł muzyczny zmierza w kierunku czegoś na podobieństwo fast fashion – niskim kosztem produkuje się dużą ilość nośników, które mają się szybko sprzedać. 

W jednym z ostatnich wywiadów powiedziałeś, że pogodziłeś się z tym, że nie ma już New People – grupy, którą współtworzyliście i pod szyldem której wydaliście jeden album. Z myślą o niej skomponowałeś kilka lat temu „Wiosnę”, która teraz trafiła na „3”.

Zastary: W tamtym okresie stworzyłem wiele szkiców. Kuba Czubak, z którym wtedy pracowaliśmy, miał zajawkę na to, żeby robić jak najwięcej muzyki. Podobnie jak Ala – bardziej niż za moimi poprzednimi projektami i konkretnymi układami personalnymi tęsknie za wczesną młodością, za okresem, kiedy można robić wszystko, choć ciężko jest się zdecydować na jedną ścieżkę. Mam poczucie, że miejsce, w którym jesteśmy teraz i zespół koncertowy, który udało nam się zebrać, tworzą na tyle wartościową sytuację, że warto ją kontynuować. 

Inny z kolorów „3” to wymarzony wellness, stan dobrego samopoczucia, który próbujemy osiągnąć, o czym opowiadacie przede wszystkim w utworze „Będę”. To wellness nam nie wychodzi?

Ala: To przekorny tekst. Opisałam gonitwę za wyidealizowanymi obrazkami z Instagrama, próby stworzenia najlepszej wersji siebie, które się nie kończą i sprawiają, że żyjemy w jakiejś szalonej gonitwie. To również utwór o obawach, że inni mają bardziej satysfakcjonujące życie niż my, że tam, gdzie nas nie ma, jest fajniej.

Zastary: Śpiewasz też o tym, że będziesz medytowała i suplementowała. I to jest ciekawe, bo może jest tak, że gonitwę za materialnymi rzeczami zamieniliśmy na pogoń za dobrostanem i równowagą. Pytanie, czy ich „osiągnięcie” jest w ogóle możliwe. W moim życiu jest tak, że mam okresy dużego zapieprzu, kiedy brakuje mi czasu na cokolwiek, i okresy, kiedy nic się nie dzieje, co również bywa męczące. Mam poczucie, że cały czas jest coś do zrobienia, przeżywam sukcesy i porażki, a ta równowaga jak już – wydarza się sama, czasami, mimochodem. Nie wiem, czy da się wokół niej zbudować jakiś system. Na pewno wciska nam to rynek usług coachowo-new age’owo-duchowo-poradnikowych.  

Ala: Dzisiaj wiele osób uważa się za ekspertów, a my im naiwnie ufamy. Myślę, że dużym problemem jest to, że obecnie brakuje autorytetów. Pamiętam, że w liceum trafiłam na świetnych nauczycieli, którzy wytyczyli kierunek, którym chciałam podążać. Mam nadzieję, że młodzi ludzie dziś również mają takie wzory do naśladowania, na przykład w szkole. Patrząc tylko na to, co dzieje się w social mediach, łatwo się pogubić i zatracić swoją tożsamość.

Jak od tego natłoku odpoczywacie?

Ala: Super jest to, że mamy psa i musimy z nim wychodzić na spacery (śmiech). To jest ruch i dotlenienie, a poza tym często zabieramy ze sobą słuchawki i odpalamy muzykę. Ja bardzo lubię też wyjeżdżać poza Warszawę do moich rodziców. 

Zastary: Spotykamy się też ze swoimi przyjaciółmi i spędzamy miło czas. Udało nam się stworzyć relacje, które są zarówno przyjacielskie, jak i artystyczne - współpracujemy razem w studiu, łącząc przyjemne z pożytecznym.

Gdzie na tej wellenssowej mapie jest u was obecnie muzyka? 

Ala: Tworzenie odbywa się u nas na zasadzie zrywów. Pojawia się hasło: „Dobra, robimy płytę” i to jest moment mobilizacji. Są też momenty stagnacji, kiedy nie mamy czasu na własną muzykę, bo np. wpadamy w wir pracy zarobkowej. Kiedy już jednak siadam do tworzenia i udaje mi się zrobić kawałek, który mnie porywa, przychodzi chyba najlepsze uczucie, jakiego doświadczam. Czasem myślę sobie, że ten proces jest dla mnie jak terapia.

Zastary: U mnie tworzenie wiąże się z dwoma różnymi stanami, które dominują. Jednego doświadczam, gdy mój pomysł w studiu zaczyna nabierać kształtów i przychodzi poczucie, że znalazło się coś ważnego. Towarzyszy temu ekscytacja, ale spokojna. Inaczej jest, gdy przychodzi od grania koncertów. To wiąże się z wystąpieniem publicznym, a więc stresem. Myślę jednak, że ten działa na nas pozytywnie, przez co podczas występów wypadamy lepiej niż na próbach. Chyba właśnie dla tych dwóch aspektów – studia i sceny – robię muzykę i bez tego nie wyobrażam sobie mojego życia. Jest oczywiście jeszcze wiele innych – bardziej lub mniej fajnych – etapów produkcji płyty. Jeśli chodzi o nasze twórcze potencjały, to myślę, że płytą „3” zamknęliśmy pewny etap. Piosenki na niej zawarte pochodzą z różnych okresów i nie mamy już tak wiele starych pomysłów do wykorzystania. Zostawiliśmy jeszcze małe co nieco, które być może uda się umieścić na winylowym wydaniu „3”, chociaż jego pojawienie się nie jest jeszcze przesądzone. 

Usłyszałem, że Ala Zastary to w rzeczywistości dwa solowe projekty, które spinacie na pewnym etapie pracy nad materiałem. Naprawdę pracujecie w dwóch różnych studiach?

Zastary: Rzeczywiście mamy w mieszkaniu dwie pracownie. 

Ala: Na początku działamy sami, każdy z nas potrzebuje do tego osobnej przestrzeni. Ja pracując nad piosenką muszę się odizolować, bo wtedy jestem w stanie się skupić i doprowadzić coś, co zaczęłam do końca. Spotykamy się w połowie drogi i wtedy się uzupełniamy – tekstowo i muzycznie. Ale właśnie taka była koncepcja, gdy zaczynaliśmy ze sobą grać. Chodziło nam o to, żeby każdy z nas czuł swobodę wyrażania się. 

Zastary: Nie brakuje mi zespołowej formy pisania piosenek – jak było np.  w New People - bo czuję wtedy, że umyka mi możliwość rozwinięcia swojego pomysłu do końca. Może to kwestia tego, że nie nauczyłem się pracować w grupie (śmiech). 

Często się spieracie?

Ala: Nie, nie lubię się kłócić i raczej unikam konfrontacji. Jeśli już się zdarza, to nasze spory dotyczą muzyki. Zależy nam na tym, co robimy, więc pojawiają się kwestie ambicjonalne – różnice w spojrzeniu na tekst, czy sposób śpiewania.

Zastary: To zawsze jest delikatna sprawa. Kiedy ktoś przynosi pomysł, czasem trzeba go skrytykować, ale w taki sposób, żeby nie zniechęcić do dalszej pracy. To trudna sztuka – raz wychodzi lepiej, raz gorzej.

Ala: Pokazywanie sobie piosenek jest trochę jak odkrywanie się przed drugą osobą. Nawet jeśli jesteśmy sobie bardzo bliscy, to i tak jest to odsłanianie swojej wrażliwej strony. Pojawia się obawa przed krytyką. 

Zastary: Na przykład – pokazuję Ali utwór, którym jestem totalnie zajarany. Wydaje mi się, że to strzał w dziesiątkę, hit. A ona mówi: „spoko, ale nie do końca siada”. To bywa bolesne. Często jednak po kilku odsłuchach zmienia zdanie i w toku pracy nabiera do tej piosenki dystansu. Trzeba się po prostu nauczyć żyć z tym, być świadomym, że to proces.

Ala: Ważne jest, żeby o tym rozmawiać. Każdy artysta jest wrażliwy na punkcie swojej twórczości. Osoby, które nie piszą, nie komponują muzyki, często nie zdają sobie sprawy, jak bardzo intymny jest to proces, i że warto być delikatnym. 

Zastary: Tym bardziej, że to, co robimy, to nie jest projekt komercyjny, gdzie pracuje się dla pieniędzy - jak reklama czy muzyka do filmu. W takich przypadkach wynagrodzenie potrafi osłodzić trudniejsze momenty. Tutaj chodzi o coś innego - tworzymy coś bardzo osobistego, co ma dla nas ogromne znaczenie. Dlatego musimy szukać balansu między indywidualnym wyobrażeniem a wspólnym kierunkiem, w jakim ma iść nasz zespół.

I jaki to jest kierunek? Dopuszczacie myśl, że będziecie występować za jakiś czas osobno?

Zastary: To jest główny temat moich ostatnich rozkmin. Mam trochę materiału i pomysł brzmieniowy, w który chciałbym pójść, ale to byłby spory krok w bok w porównaniu z tym, co zrobiliśmy na ostatniej płycie. Zastanawiam się więc, czy zrealizować go w ramach Ala Zastary, robiąc dużą brzmieniową woltę, czy może reaktywować jeden z moich wcześniejszych zespołów, na przykład Crab Invasion, albo stworzyć coś pod nowym szyldem. Każda opcja ma swoje plusy i minusy i na tym etapie nie wiem jeszcze, w którą stronę pójdę.

Ala: Ja na razie wciąż mam zajętą głowę naszą najnowszą płytą. Nie potrafię tak szybko przeskakiwać do kolejnych projektów. Myślę, że najpierw domkniemy ten proces, a dopiero później, będę się zastanawiać, co robić dalej.

Wyruszacie w jesienną trasę. Co czeka słuchaczy na waszych koncertach?

Zastary: Zagramy w czteroosobowym składzie: Tomek Popowski na perkusji, Kuba Czubak na basie i my. Część brzmień różni się od tego, co słychać na albumie, a całość - jest dużo bardziej dynamiczna. 

Ala: Dostajemy sygnały od ludzi, którzy znają nasze utwory w wersji studyjnej, że na koncercie ta muzyka nabiera nowej energii.

Zastary: Liczymy na to, że uda nam się poruszyć słuchaczy - żeby nie tylko dobrze się bawili, ale też coś poczuli. Set jest podzielony na bardziej rozrywkowe i bardziej refleksyjne momenty. Perkusista gra z samplerem i triggerami, więc miksujemy akustyczne brzmienia z elektronicznymi, które znacie z płyt. Dzięki temu z jednej strony pozostajemy wierni nagraniom, ale z drugiej koncerty mają dużo większą dynamikę i energię niż materiał studyjny.

Płytą „3” śmiało wprowadzacie do swojej twórczości gitarę akustyczną. Ta trafiła nawet na okładkę albumu. 

Zastary:  Dostałem ją w prezencie od taty. Kiedy zdecydowaliśmy, że chcemy wydać płytę i dokończyć nasze starsze szkice, zacząłem się zastanawiać, w jaki sposób wzbogacić nią brzmienie utworów. W efekcie stała się ona jednym z wiodących instrumentów na tym krążku.

 

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
logo