Kto jeszcze nie śledzi niesamowitej wyprawy rawiczanina i jego żony oraz psa powinien szybko to nadrobić. Fotografie i filmy z miejsc przez nich odwiedzonych robią ogromne wrażenie. Nie brakuje też wielu przydatnych informacji dla tych, którzy chcieliby pójść w ich ślady. No i wiadomo - uwagę przyciąga pojazd z rawicką tablicą rejestracyjną parkujący w malowniczych górach, przy plaży, czy w urokliwych miasteczkach.
Połączyła ich wspólna pasja
Pochodzą z dwóch różnych części Polski. Patrycja ze Śląska, a dokładniej z Jastrzębia-Zdroju, Dawid z Sarnowy - czyli dzielnicy Rawicza. Poznali się na początku 2018 roku na imprezie we Wrocławiu, w którym oboje studiowali. Już wtedy połączyła ich pasja do podróżowania.
- Jednym z naszych pierwszych wspólnych tematów był wyjazd do Stanów Zjednoczonych na program Work & Travel, bo tak się złożyło, że w wakacje 2017 roku oboje wzięliśmy w nim udział - opowiadają.
W podróżach towarzyszy im uroczy pies - Odi. To trzeci członek rodziny.
- Od dawna widzieliśmy, że chcemy dać dom jakiemuś psiakowi ze schroniska i tym sposobem we wrocławskiej fundacji „Ratuj” zobaczyliśmy półrocznego, czekoladowo brązowego psiaka o uroczych sterczących uszach... Przepadliśmy i bez chwili wahania przygarnęliśmy go do domu - wspominają Patrycja i Dawid.
Niesamowita podróż poślubna
Po studiach zamieszkali we Wrocławiu. Tu znaleźli pracę. Jednak chęć poznawania świata, poszerzania horyzontów, zanurzenia się w innych kulturach okazała się silniejsza. Decyzja o wyruszeniu w podróż zapadła właściwie wraz ze ślubem. Szefostwo Patrycji, która pracuje jako projektant sieci światłowodowych, zgodziło się, by przeszła na tryb zdalny. Dawid, który od kilku lat związany jest z branżą bankowości zagranicznej - jako analityk biznesowy - pracować w takiej formule nie mógł. Zrezygnował więc z etatu i zajmuje się podróżniczymi social mediami.
- Śmiało można rzec, że jest to nasza podróż poślubna i w ten sposób spełniamy jedno z naszych wspólnych marzeń - zaznaczają Patrycja i Dawid.
„Podrasowali” 14-letniego fiata
Zamienili więc wygodne mieszkanie na kamper i ruszyli.
- O tym, że odnajdziemy się w podróży kamperem byliśmy przekonani, a to dlatego, że w naszej karierze podwójnie odbyliśmy 3- tygodniową podróż po różnych państwach Europy, śpiąc w namiocie, bądź aucie osobowym, którym to się poruszaliśmy. Spanie na dziko, szukanie ciekawych miejsc czy przemierzanie wielu tysięcy kilometrów okazało się dla nas obu niezłą frajdą - opisują małżonkowie.
Początkowo planowali kampera zbudować od A do Z. Jednak planowanie ślubu i zbliżająca się wielkimi krokami data wyjazdu spowodowały, że postanowili znaleźć gotowy pojazd - jak najbardziej odpowiadający ich potrzebom.
- Wiedzieliśmy bowiem, że na 100% nie może braknąć w nim łazienki oraz przestrzeni „biurowej”. Tym sposobem po pół roku poszukiwań znaleźliśmy naszego Fiata Ducato z 2009 roku w wersji L3H2, w oryginalnej niemieckiej zabudowie kamperowej. Z racji zużycia - niektóry sprzęt, elektryka i wnętrze potrzebowały odrobiny podrasowania - mówi Dawid.
Wspólnie z rodzicami działali w dzień i w nocy, aby z nudnego wnętrza stworzyć coś wyjątkowego. Udało się. Kamper wygląda jak nowy.
- Wiek w żaden sposób mu nie ujmuje, ponieważ bezawaryjnie przejechał z nami ponad 24 tysiące kilometrów - zapewniają.
Mieszkanie na 7m2
Patrycja i Dawid przekonują, że w fiacie mieszka im się naprawdę dobrze, miejsca nie brakuje choć... głowa Dawida jest nieźle poobijana z racji niskiego sufitu.
- Te 10 cm różnicy w naszym wzroście robi sporą różnicę w takich warunkach - śmieje się Patrycja. - Jesteśmy samowystarczalni, zmieścimy 130 litrów wody pitnej, prąd generujemy z paneli solarnych, które mamy na dachu, bądź podczas jazdy przez ładowarkę. Gromadzimy go w dodatkowych akumulatorach. Kiedy jest zimno, odpalamy webasto działające na diesla, a jak chcemy wziąć gorący prysznic, to uruchamiamy grzanie wody na gaz - wyjaśniają.
Jak mówią podróżnicy - podczas mieszkania na 7m2 z pewnością minimalizuje się potrzebne do życia rzeczy i zdecydowanie docenia się te, na które nigdy nie zwracało się uwagi - np. ilość zużywanej wody czy prądu.
Są szaleni?
Opowiadając znajomym i rodzinie o swoich podróżniczych planach często słyszeli, że są szaleni, ale i odważni. Bo kto zaraz po ślubie, mając bardzo dobrą pracę, dom, perspektywy i plany na przyszłość postanawia wyjechać w taką podróż? Zdania nie zmienili, a wszyscy zainteresowani mogą teraz śledzić ich przygody w internecie. Na instagramie można ich znaleźć pod nazwą „Odvanieni”. Skąd się wzięła?
- Chcieliśmy by ta nazwa odzwierciedlała nas i, aby nawiązywała do słowa vanlife. Szaleni + odważni + van = Odvanieni - tłumaczą.
Chcą odwiedzić wszystkie kraje Europy
Pierwotny plan podróży zakładał przejazd wschodem Europy na samą północ Norwegii (co się udało), a następnie dojechanie niemal całym europejskim wybrzeżem do Turcji.
- Niestety albo „stety”, podróżowanie domem na kółkach wiąże się z częstymi zmianami planów i już wiemy, że do Turcji nie dotrzemy, aczkolwiek na zimę planujemy wyruszyć promem z Hiszpanii lądowej na Wyspy Kanaryjskie, w marcu wrócić na stary kontynent i kontynuować podróż, bądź powoli jechać w stronę Polski - zapowiadają Patrycja i Dawid.
W podróży są od 5 lipca, kiedy to objechali Polskę w 35 dni, aby sprawdzić auto oraz odwiedzić miejsca, które zawsze chcieli zobaczyć, ale nie mieli czasu ani możliwości. Aktualnie są już ponad 160 dni w podróży, 116 poza krajem.
Odvanieni byli już w: Estonii, Finlandii, Norwegii, Szwecji, Danii, na Litwie, Łotwie oraz w Niemczech, Holandii, Belgii, Francji, Hiszpanii i Portugalii.
- Tak więc na liczniku 13 krajów i ciągle nam mało. Nasz cel: odwiedzić wszystkie kraje Europy - brakuje 10 - mówią podróżnicy.
Jak relacjonują, plan ustalają z dnia na dzień. Zgromadzili dużą bazę miejsc do odwiedzenia, miejsc do spania i serwisowania kampera - używając pinezek na Mapach Google. Tak więc obrany mają jedynie kierunek. Nie wyznaczyli sobie konkretnej daty ukończenia podróży, ale wiele zależy od pracy i finansów.
- Szczerze powiedziawszy myśleliśmy, że w styczniu będziemy w Polsce a na dzień dzisiejszy, wiemy, że podróż potrwa na pewno do końca marca. Czy dłużej? Czy krócej? Kto wie. Na nic się nie nastawiamy, choć miejsc do zobaczenia na pewno nam nie braknie i na pewno, czym dłużej się uda to wszystko pociągnąć, tym lepiej dla nas - mówią Patrycja i Dawid.
Nocują „na dziko” i bardzo im się podoba
Co ich najbardziej zaskoczyło podczas wyprawy? To, że - jak do tej pory - udaje im się nocować wyłącznie „na dziko”.
- Kampera przygotowaliśmy tak, by być całkowicie samowystarczalni i rzeczywiście, jeszcze ani razu nie musieliśmy korzystać z dóbr campingów. Kolejnym zaskoczeniem jest ilość serwisów dla kamperów (miejsc do zrzutu szarej, czarnej wody i uzupełniania czystej). Oczywiście wymaga to odrobiny organizacji i planowania trasy, ale jeszcze nigdy nie znaleźliśmy się w sytuacji, w której musielibyśmy nadrabiać dziesiątki kilometrów, by móc zrobić serwis - wyjaśniają.
Rozczarowuje ich jedynie... czas, który ucieka zbyt szybko. Poza tym - nie mieli, póki co (odpukać), żadnych niemiłych sytuacji i oby tak pozostało.
Lofoty wygrywają
Przejechali kilkanaście krajów, a relacja fotograficzna z ich wyprawy zachwyca. Gdzie im się podobało najbardziej?
- Jednogłośnie odpowiadamy: norweskie Lofoty! Widzieliśmy już sporo miejsc na świecie, ale takiego klimatu jak na Lofotach nie poczuliśmy nigdzie. Krajobrazy, piesze wycieczki, które - mimo niedużych wysokości - potrafiły nas zaskoczyć zdumiewającymi widokami, renifery i pozytywne nastawienie ludzi do vanlife’u - to wszystko składa się na niesamowite doświadczenie - opisują. Ponadto, polecają odwiedzić Kopenhagę oraz Amsterdam.
Boże Narodzenie nad oceanem
Święta spędzą oczywiście w podróży - w Portugalii, w której przebywają od początku grudnia.
- Długo zastanawialiśmy się jak je spędzić i w pewnym momencie stwierdziliśmy, że spędzimy je tam, gdzie dojedziemy - nie stawiając sobie żadnego celu - przyznają Patrycja i Dawid.
Mówią, że życie lubi zaskakiwać i sprawiać niespodzianki. Zdradzają, że rodzice oraz brat Dawida postanowili dołączyć do ich przygody na czas świąt. Spędzą je więc rodzinnie w wynajętym domku nad oceanem, niedaleko Lizbony. Stamtąd ruszą dalej. Na Wyspy Kanaryjskie.
GDZIE MOŻNA ŚLEDZIĆ PODRÓŻE PATRYCJI, DAWIDA I ODIEGO?
Podróżnicy prowadzą konto na Instagramie, oczywiście pod nazwą Odvanieni.
„Zapraszamy na Instagram, gdzie na bieżąco relacjonujemy naszą wyprawę z ziemi i powietrza za pomocą drona, a co odwiedzony kraj szykujemy materiały ze wskazówkami, miejscami do odwiedzenia i co najważniejsze, z kosztami jakie ponieśliśmy. Można nas również wesprzeć, poprzez postawienie wirtualnej kawy klikając w link w naszym opisie. A w razie jakichkolwiek pytań zapraszamy do kontaktu - chętnie odpowiemy, doradzimy”- zaznaczają Patrycja i Dawid pozdrawiając z Portulagii.