Było już po północy, kiedy front atmosferyczny z burzą i porywami wiatru przetaczał się przez Borek w kierunku Jarocina. Dyżurny z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej, ani też jednostki OSP nie otrzymały zgłoszeń o wyrządzonych szkodach, czy wiatrołomach. Jednak w nocy z 15 na 16 kwietnia o pomoc strażaków poprosili funkcjonariusze policji.
Kierowca podróżujący po północy DW 438 (Borek Wlkp. - Koźmin Wlkp), kiedy znalazł się na wysokości Maksymilianowa (gm. Borek Wlkp.), w świetle reflektorów zauważył, że trasę zablokowało mu stado bydła. Nie było możliwości przejazdu, więc zgłosił zdarzenie policji.
- Z informacji telefonicznej wynikało, że to były 2 stada krów. Funkcjonariusze potwierdzili zgłoszenie - poinformowała podkom. Monika Curyk, oficer prasowa KPP w Gostyniu.
O pomoc w akcji opanowania stada spłoszonych zwierząt, przemieszczających się po drodze wojewódzkiej, poproszono straż pożarną.
- Na miejsce zdarzenia zadysponowane zostały dwa zastępy z OSP Borek Wlkp. i jeden zastęp z OSP w Zimnowodzie. Strażacy zaganiali bydło do gospodarstwa, z którego uciekły - mówi kpt. Łukasz Hajduk, rzecznik prasowy KP PSP w Gostyniu.
Spłoszone przez burzę bydło uciekło z gospodarstwa. Zwierzęta zablokowały drogę pod Borkiem
Szczegóły z przebiegu akcji, prowadzonej na szosie na odcinku Cielmice - Zimnowoda - Borzęciczki, zdradził dh Hubert Kuliński, prezes jednostki OSP w Borku Wlkp. [dostali nowy samochód - CZYTAJ TUTAJ]. Strażacy - ochotnicy zaganiali do zagrody krowy, które podzieliły się na dwa stada, liczące około 30 sztuk. Bydło było oddalone mniej więcej 4 - 5 kilometrów od obory, z której uciekło.
Kierowca samochodu, który przejeżdżał drogą zobaczył zwierzęta, które szły całą szerokością jezdni. Powiadomił służby i chwała mu za to, gdyż zagrożenie było bardzo duże - relacjonuje prezes jednostki OSP w Borku Wlkp.
Druh Hubert Kuliński twierdzi, że zwierzęta były wystraszone, ale w trakcie akcji zaganiania - posłuszne i nie rozbiegały się, co bardzo ułatwiało prowadzone czynności.
- Jedno stado - 21 zwierząt poszło w stronę Borku Wlkp., kiedy dojechaliśmy, było już za wsią Cielmice, właściwie przy cmentarzu w Borku. Tak naprawdę jechaliśmy drogą, zaganialiśmy bydło i obserwowaliśmy, czy nie ucieka na sasiednie pola - tłumaczy prezes Hubert Kuliński.
Natomiast drugie stado, w którym było ponad 30 sztuk, jak wynika z relacji strażaka, zmierzało w kierunku miejscowości Borzęciczki.
- Tam organizacją akcji zaganiania bydła do obory zajęli się funkcjonariusze policji z Koźmina Wlkp. oraz strażacy - ochotnicy z Borzęciczek, działający z pracownikami gospodarstwa, z którego uciekły zwierzęta - uzupełnia dh Hubert Kuliński.
Ochotnicy, wraz z policją, biorąc pod uwagę warunki atmosferyczne oraz czas, kiedy krowy uciekły z obory, sprawdzili również okoliczne tereny.
- Objechaliśmy drogi śródpolne, mniejsze dróżki, którymi bydło mogło rozejść się w terenie, na przykład w stronę Celestynowa. Na szczęście, nie było tam żadnych krów.
Pracownicy gospodarstwa, z którego oddaliły się zwierzęta, dotarli na miejsce w okolice Borku i przeliczyli stado.
Wszystko się zgadzało. Nie zanotowano żadnych strat, nikomu nic się nie stało, a to dzięki przemyślanej reakcji kierowcy - mówi dh Hubert Kuliński.
Powiadomieni o zdarzeniu policjanci ustalili, że że krowy spłoszyły się na skutek wyładowań atmosferycznych.
- Sforsowały barierkę ochronną na terenie gospodarstwa w Zimnowodzie, po czym wybiegły na drogę - informuje podkom. Monika Curyk z KPP w Gostyniu.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.