Gdyby prosięta były produkowane w Polsce, powstałoby wiele miejsc pracy.
- Jakoś jednak do tej pory nikt nie bierze naszych postulatów na poważnie. Również w Planie Strategicznym do Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2021 - 2027 nie są tego typu pomysły brane pod uwagę - stwierdza Aleksander Dargiewicz, prezes Krajowego Związku Pracodawców - Producentów Trzody Chlewnej
Czy jest możliwa produkcja prosiąt w Polsce? Co musiałoby się stać, żebyśmy nie byli uzależnieni od Danii i nie tylko od niej? - zapytaliśmy o to Aleksandra Dargiewicza, prezesa Krajowego Związku Pracodawców - Producentów Trzody Chlewnej.
CZYTAJ TAKŻE: Jaja z Polski w czołówce europejskiej [KLIK]
Przede wszystkim musi powstać produkcja, która będzie konkurencyjna w stosunku do Duńczyków. Wiadomo, że Duńczycy produkują te prosięta w oparciu o duże fermy, gdzie stoi 2 tys., czasami więcej, macior. W związku z tym oni mogą sobie pozwolić na zatrudnienie najlepszych fachowców, koszty na jednostkę produkcji mają przy tym najmniejsze, mają dostęp do doskonałej genetyki, w związku z tym mogą być konkurencyjni na rynku. Jeżeli mielibyśmy konkurować, nowe fermy, które by powstawały, muszą mieć tę skalę przynajmniej 750 macior - pozwoli to na produkcję odpowiednich partii, wyrównanych partii, które znajdą nabywców na rynku. Myślę, że nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że produkcja tuczników w Polsce się zmieniła. Tuczniki już nie są produkowane w tych małych gospodarstwach, po kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt sztuk. W tej chwili standardem staje się tuczarnia po 1.000 sztuk. Żeby ją zasiedlić, trzeba mieć odpowiednie źródło, a nikt, kto ma tuczarnię w tej skali, nie będzie chciał z kilku czy kilkunastu źródeł zasiedlać swojej tuczarni, bo to się wiąże z problemami zdrowotnymi tych zwierząt. Każde gospodarstwo ma inny status zdrowotny. Pomieszanie zwierząt z różnych źródeł w jednej tuczarni powoduje ogromne problemy zdrowotne. Dlatego rolnicy szukają prosiąt o wyrównanym statusie zdrowotnym i dużych partii, czego w Polsce praktycznie nie ma. Stąd ten import. Gdyby tego typu fermy powstawały w Polsce, myślę, że byłaby szansa na to, żeby odbudować produkcję prosiąt. To się wiąże również z barierami administracyjnymi - przewlekłymi postępowaniami dotyczącymi pozwoleń na budowę, niechęcią mieszkańców miast, którzy przenieśli się na wieś i chcą mieć zapewnione sielskie warunki. Bardziej interesuje ich wypoczynek. Nie życzą sobie produkcji zwierzęcej w sąsiedztwie, chociaż przecież wieś jest miejscem produkcji i trzeba się z tym liczyć, przenosząc się na wieś.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.