reklama

Dziecko w nagrzanym samochodzie. Liczyła się każda minuta, trzeba było wybić szybę [NAGRANIE]

Opublikowano:
Autor:

Dziecko w nagrzanym samochodzie. Liczyła się każda minuta, trzeba było wybić szybę [NAGRANIE] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
2
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Polska i ŚwiatZ kraju: Do dramatycznego zdarzenia doszło we wtorek w Białymstoku na osiedlu Piastów. Policja otrzymała informacje, że w samochodzie znajduje się małe dziecko. Trzeba było działać natychmiast, ponieważ na dworze panował upał.
reklama

Zdarzenie było wynikiem nieszczęśliwego przypadku. To mama dziewczynki zatrzasnęła swoje półtoramiesięczne dziecko wewnątrz samochodu i to ona poprosiła mundurowych o pomoc.

Zostawiła torebkę z kluczykami w samochodzie, który się zamknął. W środku było niemowlę

Mamie i jej małej córeczce pomogła policjantka z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku oraz strażnik miejski, którzy tego dnia pełnili wspólny dyżur. Informacje o zdarzeniu mundurowi odebrali 10 lipca po godzinie 10. Na jednym z parkingów sklepowych kobieta zatrzasnęła kluczyki w samochodzie. Niestety w środku znajdowało się jej półtoramiesięczne dziecko.

Z relacji zdenerwowanej mamy wynikało, że zostawiła klucz w torebce na siedzeniu pojazdu, który automatycznie się zamknął

reklama

– potwierdza białostocka komenda. 

Samochód stał w nasłonecznionym miejscu, a próby otworzenia pojazdu nie przyniosły rezultatu. W związku z tym mundurowi podjęli decyzje, żeby zbić szybę. Tym bardziej że malutkie dziecko coraz dłużej przebywało w nagrzanym pojeździe – liczyła się każda minuta. 

W tej sytuacji decyzja mogła być tylko jedna. Funkcjonariusz straży miejskiej wybił szybę, a policjantka przy pomocy osób postronnych, dostała się do wnętrza i otworzyła drzwi. Po chwili niemowlę, które siedziało w foteliku na przednim siedzeniu, było już w rękach mamy

 – podaje policja. 

Na miejsce przyjechała również załoga pogotowia ratunkowego. Na szczęście dziewczynce nic się nie stało i została pod opieką mamy. Funkcjonariusze udostępnili nagranie z tego zdarzenia.

reklama

Wyszła na chwilkę. Nieprzytomne dziecko uratowali funkcjonariusze z Płońska

W tym przypadku mieliśmy do czynienia z sytuacją, która pokazuje, że odrobina nieuwagi może zakończyć się tragicznie. Mama dziewczynki nie zostawiła jej jednak celowo w samochodzie. Trudno w to uwierzyć, ale zdarzają się i takie sytuacje, że ktoś zostawia dziecko świadomie. Mimo że służby co roku apelują, żeby pod żadnym pozorem nie zostawiać  ani dzieci, ani zwierząt, nawet jeżeli wychodzimy tylko na chwilkę. Samochód bardzo szybko się nagrzewa i staję się śmiertelną pułapką. W niektórych sytuacjach na ratunek jest za późno. 

reklama

W maju, w upalny dzień dyżurny płońskiej komendy przyjął zgłoszenie o małym dziecku niedającym oznak życia, pozostawionym w zamkniętym osobowym mercedesie.

Ze zgłoszenia wynikało, że dziewczynka była spocona, miała sine oczy oraz zabrudzoną twarzy, ponieważ prawdopodobnie wcześniej wymiotowała. Natychmiast na miejsce skierowani zostali funkcjonariusze

– opowiadała wówczas kom. Kinga Drężek-Zmysłowska. 

Policjanci na miejscu potwierdzili, że dziecko faktycznie nie reaguje w żaden sposób. Nie mieli wątpliwości, że zdrowie, a nawet życie dziewczynki jest zagrożone, dlatego też nie tracili czasu na szukanie opiekuna, tylko wybili szybę w samochodzie. 

Na szczęście 3-latka odzyskała po chwili przytomność. Została zbadana przez zespół ratownictwa medycznego, który przyjechał na miejsce. Nie wymagała hospitalizacji

– mówiła kom. Kinga Drężek-Zmysłowska. 

Po chwili na miejscu pojawiła się matka, która tłumaczyła, że zostawiła córeczkę "tylko na chwilę", ponieważ ta spała. W tym czasie kobieta była u znajomych. Policjanci ustalili jednak, że dziecko przebywało samo w zamkniętym samochodzie co najmniej 15-20 minut, może nawet dłużej. 

W maju Sąd w Szczecinie warunkowo umorzył postępowanie wobec matki, która zostawiła w zamkniętym samochodzie swoje półtoraroczne dziecko. Chłopiec zmarł. Do tego tragicznego zdarzenia doszło w zeszłym roku, w czerwcu. Jak wówczas informowaliśmy, 38-letnia kobieta zawiozła rano do przedszkola starsze dziecko, a następnie pojechała do pracy. Po południu pojechała odebrać je z przedszkola, a następnie udała się po młodszego synka do żłobka. Tam dowiedziała się, że tego dnia... nie odwiozła go do placówki. Malec cały czas był w samochodzie. Na miejsce wezwano pogotowie, jednak ratownikom nie udało się przywrócić mu funkcji życiowych. 

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Artykuł pochodzi z portalu krotoszynska.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Chcesz przeczytać cały artykuł? Wystarczy, że założysz konto lub zalogujesz sie na już istniejace

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama