Obraz św. Antoniego Padewskiego w kościele na Goruszkach pochodzi ze Strzelec Wielkich
Wizerunek św. Antoniego Padewskiego znajdziemy w górnej części jednego z bocznych ołtarzy barokowej świątyni na Goruszkach. Wśród bogactwa zdobień, rzeźb i malowideł nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale jego historia, opisana na specjalnej tablicy umieszczonej obok ołtarza, jest całkiem ciekawa. Obraz pochodzi ze Strzelec Wielkich. Klasztorowi na Goruszkach w Miejskiej Górce podarował go Adam Koszutski, właściciel majątku. Chciał on - jak czytamy na tablicy - "A żeby po tak wielkim Cudzie wlepszym był u nas Katolików poszanowaniu".CZYTAJ TAKŻE: Hotele w dawnym Gostyniu
O jaki cud chodzi? Był rok 1704 albo 1705 - trudny dla ziemi wielkopolskiej, która padła ofiarą wojny północnej, toczonej pomiędzy Sasami i Szwedami. Mimo że Rzeczpospolita nie była w tych walkach stroną, działania wojenne toczyły się głównie na jej terytorium. Obce wojska nie tylko staczały bitwy, ale też kradły, plądrowały, gwałciły. 7 listopada 1704 roku pod Poniecem doszło do starcia, w którym zwycięstwo odnieśli Szwedzi. W efekcie rozlokowali się oni na naszych terenach.
Diabelski taniec i przestrzelony obraz, czyli Szwedzi w Strzelcach Wielkich
Oficerowie szwedzcy stacjonowali także we dworze w Strzelcach Wielkich, jak zanotowano "z Polskiey biedy ciesząc". Częstowali się "czym chata bogata" i zapewne dobrze bawili korzystając ze spiżarni oraz piwniczki gospodarza. Pewnego dnia "ideden z nich naygłówniejszy wiary Ś. Nieprzyiacioł" zafundował sobie i kamratom wystrzałową zabawę. Zaczął mierzyć z pistoletu do zawieszonego nad drzwiami obrazu św. Antoniego Padewskiego.Nie wiadomo, czym spowodowana była słaba celność oficera, ale mierząc w głowę świętego, trzy razy spudłował. Za czwartym razem trafił w szyję, kula jednak odbiła się od wizerunku św. Antoniego i ugodziła oficera w golenie (łydki) z taką siłą, że przebiła je na wylot. Żołnierza zaniesiono natychmiast do gospody, niewiele mu to jednak pomogło, bo nieszczęśnik zmarł.
Tymczasem w izbie stołowej strzeleckiego dworu zaczęły dziać się rzeczy niezwykłe.
- Potym zaraz do onych officerów Szwedskich przyszli iacyś Diabli wczerwoney Barwie po Kawalersku z Muzyką którzy Szwedów w taniec wziąwszy tak nie ustannym Mordowali ich tańcem że im wszystkim pozdychać było przyszło w owym tańcu - przeczytać można na tablicy.
Dziedzic Strzelec Wielkich wykazał się jednak iście chrześcijańskim miłosierdziem i na widok diabelskiego tańca, który prawie pozbawił życia niechcianych gości, wykonał znak krzyża. Diabli zniknęli, muzyka ucichła, a oficerowie pozostali przy życiu, za co podobno bardzo gorąco Adamowi Koszutskiemu dziękowali.
Adam Koszutski zaświadcza "Szlacheckim y katolickim słowem"
Kilka lat później, w roku 1707, ten sam Adam Koszutski postanowił całą historię opowiedzieć dwóm franciszkańskim gwardianom - rawickiemu Iwonowi Derenskiemu oraz miejskogóreckiemu Innocentemu Gostyniusowi. Zwierzywszy się zakonnikom, ofiarował obraz św. Antoniego Padewskiego z przestrzeloną szyją klasztorowi na Goruszkach. Całą historię potwierdził jeszcze "Szlacheckim y katolickim słowem".Obraz, jako się rzekło, wisi w kościele na Goruszkach. Jego historię przypomniał niedawno na swoim profilu społecznościowym Paweł Karolczak, który podczas zwiedzania klasztornej świątyni, sfotografował wizerunek świętego. Historię opisaną na tablicy umieszczonej przy ołtarzu przytacza też "Kronika Gostyńska" z 5 lipca 1930 roku.
Co się stało z dworem w Strzelcach Wielkich, w którym diabły tańcowały ze Szwedami?
Dwór w Strzelcach Wielkich, w którym rozegrała się dramatyczna scena, niestety nie istnieje. W jego miejscu, w 1862 roku, Franciszek Żółtowski, ówczesny właściciel, postawił nowy budynek. Żółtowscy strzeleckim majątkiem zarządzali od połowy XIX wieku. Koszutcy, stara szlachecka rodzina, jako właściciele Strzelec Wielkich pojawiają się w źródłach z końca XVII stulecia. Adam Koszutski, jak donosi "Kronika Gostyńska", był synem Piotra i Barbary Konarzewskiej.
- Adam Koszutski, elektor Augusta II, był pisarzem grodzkim wschowskim, potem pisarzem ziemskim poznańskim w r. 1724. Za żonę miał Teresę Koszutską, która w r. 1726 z wdzięczności za cudowne uzdrowienie potwierdziła zapisy matki i braci na rzecz Filipinów w Gostyniu - czytamy w "Kronice Gostyńskiej".
Nie pozostaje zatem nic innego, jak przy okazji pobytu w Miejskiej Górce zajrzeć do kościoła na Goruszkach, odszukać obraz św. Antoniego i wspomnieć Adama Koszutskiego, który przerwał znakiem krzyża taniec diabłów ze Szwedami.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.